Boryka się z nim większość z nas. Na szczęście, w tej grze mamy pewne szanse. Tym większe, im bardziej jesteśmy wytrwałe w kultowaniu zdrowych nawyków.
Na pytania odpowiada: dr n. med. dermatolog Olga Warszawik-Henazel
Czym jest cellulit?
Zaburzeniem w strukturze tkanki tłuszczowej. Nie musi się wcale wiązać z jej nadmiarem, z otyłością, choć oczywiście im więcej tłuszczu, tym prawdopodobieństwo wystąpienia cellulitu jest większe.
Jednak bardzo szczupłe dziewczyny też cierpią na tę dolegliwość. Dlaczego?
To wina estrogenów, które decydują o sposobie odkładania tłuszczu (u kobiet przede wszystkim w obrębie bioder i ud), indywidualnej wrażliwości na nie, rozmieszczenia receptorów reagujących na te hormony w tkance tłuszczowej. To po prostu cecha osobnicza, nie oznaka zaburzeń hormonalnych, nie ma powodów do niepokoju. Estrogeny są w normie, tylko tkanki reagują na nie w określony sposób. Dlatego nie każda kobieta ma cellulit. Z przyczyn wewnętrznych duże znaczenie mają także zaburzenia mikrokrążenia w skórze i tkance tłuszczowej. To przez nie powstają obrzęki, dochodzi do zatrzymania wody, złego odpływu chłonki i nagromadzenia toksyn. Może to prowadzić, oprócz opuchnięć, do powstawania zwłóknień. Tworzą się przegrody blokujące komórki tłuszczowe, które formują swego rodzaju guzki, widoczne na skórze w postaci nierówności, wypukłości. Te miejsca są gorzej dotleniane, co może prowadzić do stanów zapalnych. Ale to rzadka forma, wtedy mówimy już o groźnej chorobie – cellulitisie, który trzeba leczyć. Z innych czynników wpływających na powstawanie skórki pomarańczowej można wymienić małą aktywność fizyczną i złą dietę.
Jakie grzechy dietetyczne mają największe znaczenie?
Najważniejsze czynniki to te prowadzące do wzrostu wagi, czyli nadmiar jedzenia oraz spożywanie cukrów prostych. Kolejny ciężki grzech to wysoko przetworzone produkty, tzw. śmieciowe jedzenie, a także stosowanie używek oraz zbyt dużo soli, która zatrzymuje wodę w organizmie. To przede wszystkim te czynniki mają przełożenie na powstawanie cellulitu. Wbrew pozorom, tłuszcze nie są tak zdradliwe.
A jeśli chodzi o aktywność fizyczną, jaki rodzaj ruchu ma znaczenie?
Każdy. Nie musi być wcale bardzo intensywny, byle poprawiał krążenie i dotleniał organizm, powodował spalanie tkanki tłuszczowej.
Czy to prawda, że woda morska wygładza skórkę pomarańczową?
Tak. Po pierwsze, sól stosowana zewnętrznie zmniejsza obrzęki, a po drugie ruch w wodzie ma swoje dobroczynne działanie. Dlatego np. maszerowanie w wodzie morskiej daje efekty.
Popularność kosmetyków antycellulitowych to zaklinanie rzeczywistości?
Działają na skórę, na sam cellulit nie bardzo. Kosmetyk nie penetruje tak głęboko, by wpływać na metabolizm tkanki tłuszczowej. Pewne znaczenie przypisuje się kofeinie, która poprawia mikrokrążenie. Aktywne składniki mogą działać drenująco, napinają i wygładzają powierzchnię skóry – poprawiają jej kondycję. Ale spalanie tłuszczu to mit. Realny wpływ mają masaże – manualne, bańką, rękawicą z wypustkami. Cokolwiek, co rozbija zwłóknienia, rozluźnia tkankę tłuszczową, poprawia krążenie w jej obrębie.
Zabiegi bywają skuteczniejsze?
Zdecydowanie. Zwłaszcza terapia skojarzona – połączenie kilku rodzajów zabiegów. Dobrze działają wszelkie masaże próżniowe, np. endermologia, spm, icoone, bańka chińska. Mezoterapia – bezpośrednie podawanie poprzez wstrzyknięcia składników lipolitycznych rozpuszczających tłuszcz oraz poprawiających metabolizm tkanek. Karboksyterapia – wstrzyknięcia dwutlenku węgla, co poprawia utlenowanie komórek. Zabiegi z użyciem ultradźwięków, podgrzewające skórę lub schładzające ją, działają poprzez rozrywanie błon komórek tłuszczowych, niszczenie ich. Fala akustyczna jest natomiast w stanie rozbijać zwłóknienia. Dobre efekty ujędrniające zapewniają fale radiowe.