Organizm chce więcej

Im więcej ćwiczył, tym chętniej przebywał na świeżym powietrzu. Gdy rzucił palenie, coraz większą satysfakcję sprawiały mu wielokilometrowe spacery przy każdej pogodzie. Latem wsiadał na rower, zimą zakładał łyżwy. Praca na kopalni nauczyła go systematyczności, toteż od pięciu lat Stanisław Pucka trenuje regularnie cztery razy w tygodniu, średnio po półtorej godziny. Wykorzystuje przy tym porady, których w „Kulturystyce i Fitness” udzielają Bogdan Szczotka, Andrzej Maszewski czy dr Paweł Zarzyński. To z naszego pisma, na przykład, po raz pierwszy dowiedział się, że każdego dnia należy ćwiczyć inną grupę mięśni. Stanisław Pucka wie, że po 25 latach pracy w kopalni jego stawy i w ogóle cały aparat ruchowy są mocno wyeksploatowane. A więc podatne na kontuzje. Dlatego stara się unikać maksymalnych obciążeń. Najchętniej stosuje takie, z którymi może wykonać kilkanaście powtórzeń w serii. W trosce o stany kolanowe unika przysiadów ze sztangą. za to intensywnie ćwiczy na suwnicy wypychanie ciężaru nogami.

– Wiem, że moje wyniki nie należą do rewelacyjnych – mówi skromnie. Czyżby? W leżeniu na ławce 12 razy wyciska 90-kilogramową sztangę. Na jednym treningu wykonuje kilka takich serii. Jeśli wziąć pod uwagę, że kilka lat temu tylko raz, i to z trudem, wyciskał 60 kg, przyrost siły jest imponujący. Do rozpiętek używa 30-kilo-gramowych sztangielek, ćwicząc seriami po 12 powtórzeń. I nadal notuje postępy: obciążenia stopniowo rosną, liczba powtórzeń w seriach zwiększa się, a organizm znosi to wszystko bez protestu. Ba, po paru dniach przerwy, spowodowanych przeziębieniem, wyraźnie domagał się powrotu do treningów.

– Ale nawet mimo tego, że na Pucharze Polski w Zabrzu doszedłem do finału – zastrzega skromnie Stanisław Pucka – cała ta moja kulturystyka ciągle nie wykracza poza amatorski poziom.

Przejawia się to na przykład w tym, że w ogóle nie stosuje odżywek. Owszem, stara się zdrowo odżywiać, w miarę możliwości przestrzega kulturystycznej diety. Do ryżu nigdy nie mógł się przekonać, bo mu nie smakuje. Ale na odżywki po prostu nie starczyłoby już kasy. Stanisław Pucka odbiera 2100 zł górniczej emerytury. Żona jeszcze pracuje na kopalni jako sekretarka, ale tych pieniędzy ledwo starcza na podstawowe potrzeby. Michał jeszcze się uczy, jego starszy brat od dwóch lat pracuje w Anglii, więc też nie pomaga finansowo. Ale na Śląsku ludzie szanują każdą złotówkę i Puckowie też mają swoje sposoby na obniżenie kosztów. Na przykład, gdy ich konkurenci na tydzień przed startem zaczynają pić po 8-10 litrów wody mineralnej dziennie, Puckowie korzystają z własnej „rozlewni”. Kupili mianowicie trzystopniowy

Kulturystyczna dynastia ze Śląska – Maciej Piotrowski cz.3

Komentarze
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Świat sportu

Jeden komentarz

  1. […] 1 minutę temu Kulturystyczna dynastia ze Śląska – Maciej Piotrowski cz.2 […]

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Bezpieczeństwo i szkolenia operatorów w kontekście wypożyczania ciężkiego sprzętu budowlanego.

Wypożyczanie ciężkiego sprzętu budowlanego stało się standardową praktyką w branży, umożli…