Wywiad:
Marcin Velinov: Na pewno nie jednego! Ogromną rolę odegrała tutaj moja żona, Kasia, pełna absolutnej pewności i wiary w to, że nie ma możliwości, aby ktoś nam odmówił. To ona podbijała serca kolejnych środowisk, dzięki którym mogliśmy promować ideę honorowego krwiodawstwa. Wierzyliśmy, że to jest do zrobienia, a dodatkowo nakręcał nas fakt, że nie robimy tego dla siebie. Zresztą nie nazwałbym tego lawiną, raczej kulą śniegową. H.: Jaka jest różnica? M.V.: Ogromna! Lepiła Pani kiedyś bałwana? Kula, która toczy się po śniegu, rośnie i rośnie, przybiera kształt, którego nie da się poruszyć, a co najlepsze, nigdy nie wiemy, w którym miejscu wyląduje. Takiego pomagania uczymy! Mamy wizję permanentnej zmiany świata na lepsze. H.: Mówi Pan, że nakręca Was fakt działania dla innych. Ma Pan na myśli tę paradoksalną zasadę, że więcej szczęścia jest w dawaniu?
M.V.: Zrozumiałem ten paradoks niemal 20 lat temu, w latach 90., Medy po raz pierwszy zebrałem grupę około 50 osób z mojej akademii sztuk walki aikido, które razem ze mną udały się na ulicę Chocimską w Warszawie, do stacji krwiodawstwa przy Krajowym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Zauważyłem wtedy, że wiele osób naprawdę chce zrobić coś dobrego dla innych, poprzez podzielenie się swoją krwią, ale nikt tym osobom nie poświęca czasu i uwagi.
H.: I wtedy weszła w życie idea Krewniaków?
M.V.: Wówczas narodził się pomysł, by rozpocząć systematyczną pracę na rzecz promocji honorowego krwiodawstwa. A ponieważ wychowałem się wśród prawdziwych sportowców, jestem mistrzem japońskiej sztuki walki aikido, szyb-
ko udało się nawiązać współpracę z Polskim Komitetem Olimpijskim. Powstała Fundacja o początkowej nazwie „Sportowcy dla Życia”. Po zrealizowaniu kilku przedsięwzięć, zdaliśmy sobie sprawę, jak wiele w tej dziedzinie brakuje. Organizacja rosła i szybko powiększyliśmy krąg naszej działalności, zmieniając również nazwę na Europejską Fundację Honorowego Dawcy Krwi. Nasza kampania Krewniacy, która zamiast prymitywnych kropelek i zastraszających strzykawek wbijanych w żyłę, wykorzystała wizerunek grup krwi, do dzisiaj inspiruje najlepsze centra krwiodawstwa w Europie. Wszystko zaczęło się od sesji zdjęciowej z gwiazdami sportu i TV, które ubrały się w czerwone koszulki z białym napisem – symbolem grupy krwi – i boso stanęły przed obiektywem.
H: I w ten sposób zdominowaliście polską telewizję!
M.V.: Promowano nas na 6 kanałach, zorganizowaliśmy największą w historii TVP kampanię społeczną pod względem liczby emisji promujących daną ideę. Za tym wszystkim była i jest prawdziwa misja, która każdego dnia rośnie. Jak ta śniegowa kula. Z Polski na świat, aby wszystkich ludzi połączyła idea honorowego krwiodawstwa. Bo krew jest transgraniczna. Płynie ponad podziałami.
Moja Krew daje życie – Podaruj innych to co najcenniejsze…