Jak to się stało, że debiutant osiągnął tak wysoką pozycję na swoich pierwszych zawodach?
» Prawdę mówiąc, to już wcześniej byłem sprawdzany przez Mariusza Pudzianowskiego na turnieju kwalifikacyjnym w Białej Rawskiej. Wygrałem tam eliminacje.
Czy Mariusz nie bał się, że kwalifikując ciebie do udziału w Pucharze, stwarza poważne zagrożenie dla siebie?
» Jak dotąd nikt mu nie zagraża, chociaż przyznaję, że chciałbym być kimś takim.
Jak oceniasz swoje szanse w „zamachu” na popularność Pudziana?
» Na razie jestem dopiero u progu startów, ale czuję w sobie duży potencjał. Obiecuję, że będę się starał osłabić pozycję Mariusza.
Brzmi to bardzo „medialnie”. Wprawdzie dzisiaj kibice wielbią Mariusza, ale być może już niedługo zechcą podziwiać kogoś nowego…
» Nie wiem, kiedy mi się uda zagrozić Mariuszowi. Ale wierzę, że kiedyś to nastąpi. Na razie gonię Jarka Dymka i Sebastiana Wentę. Myślę, że na Mariusza też przyjdzie czas.
Na pewno byłoby to duże wydarzenie. A na czym polega twoja „gonitwa” za Jarkiem i Sebastianem?
» Raz w tygodniu przyjeżdżam do Malborka, gdzie mieszka Jarek i gdzie pojawia się Sebastian oraz Sławek Toczek. Muszę powiedzieć, że doskonale mi się z nimi ćwiczy i, co najważniejsze, stale poprawiam wyniki. Czuję, że mam rezerwę siły i że przyjdzie czas na jej wykorzystanie.
Skąd wziął się u ciebie pęd do strong-man?
» Już pięć lat temu, jeszcze w szkole średniej, zacząłem interesować się tą dyscypliną sportu i marzyłem, żeby kiedyś zmierzyć się z najsilniejszymi w Polsce strongmanami. No i w końcu marzenie to się spełniło.
Sądząc z wyglądu, nie jest to dla ciebie pierwsza dyscyplina sportu…
» To prawda, od najmłodszych lat dźwigałem ciężary, brałem udział w zawodach w siłowaniu na rękę, wyciskałem sztangę w leżeniu, pchałem kulę, rzucałem dyskiem – robiłem wiele rzeczy, które wymagały dużej siły.
Nie chciałeś zostać sztangistą?
» Nie, chociaż podrzucałem już 170 kg na tzw. proste nogi.
Ale ciężarowcy na pewno chętnie by cię przyjęli do swojego grona, bo z takimi warunkami (189 cm i 134 kg wagi ciała), kto wie, czy nie zrobiłbyś tam kariery?
» Mimo wszystko w strongman jest większe urozmaicenie, więcej „się dzieje” i polubiłem tę dyscyplinę sportu.
Jak układają się relacje między tobą a „starymi wyjadaczami”?
» Świetnie! Tu jest bardzo fajna atmosfera, ludzie są pomocni, każdy od każdego dostaje wsparcie – naprawdę wśród nich czuję się doskonale.
Skąd pochodzisz?
» Z Wybrzeża. Mieszkam w Trzebiatowie koło Kołobrzegu i stamtąd właśnie dojeżdżam raz w tygodniu na treningi do Malborka.
Rzeczywiście wygląda na to, że jesteś pasjonatem, skoro chce ci się pokonywać taki kawał drogi dla samego treningu. A skąd się wzięła twoja siła?
» To rodzinne. Nieżyjący już ojciec nie uprawiał sportu, ale był bardzo silny, wujek też należy do siłaczy – teraz moja kolej.
Czy jako uczeń ważyłeś tyle samo, co teraz? Pytam, bo masz dopiero 23 lata, więc szkoła to niezbyt odległe czasy…
» Nie, jednak bez treningów na pewno ważyłbym dużo mniej. Dopiero treningi siłowe sprawiły, że nastąpił u mnie znaczny przyrost masy mięśniowej i siły.
Czy nie lepiej było zająć się czymś przyjemniejszym od dźwigania?
» Ja to lubię! Chodzę trzy razy w tygodniu na treningi do klubu i dwa razy siłuję się z ciężarami w terenie.
Ale w klubie też chyba masz możliwość ćwiczenia ciężką sztangą?
» Owszem, dla mnie jednak liczy się przede wszystkim dynamika. W seriach staram się robić dużą liczbę powtórzeń w szybkim tempie, więc z konieczności ciężar jest lżejszy.
Masz jeszcze czas na prywatne sprawy?
» Mam, muszę przecież myśleć o przyszłości – na to konto uczę się w koszalińskim Studium Zarządzania.
Przydałoby się po tym wszystkim odpocząć… Jaki sposób wybierasz?
» Pływam. Lubię pływać. Nie za szybko, po prostu spokojnie, dla przyjemności. A ponieważ pływanie mnie nie męczy – staram się uprawiać relaks właśnie w ten sposób.
Czy uważasz, że uda ci się poprawić osiągnięte dotychczas wyniki?
» Oczywiście! Przecież od dawna już wiadomo, że trening czyni mistrza, a ja wierzę w siebie.
Jak traktują cię mieszkańcy Trzebiatowa?
» Na pewno nieobojętnie, bo jednak nie każdy potrafi dźwignąć tyle, ile ja dźwigam.
W dzisiejszym turnieju najsłabiej poszło ci przeciąganie ciężarówki, a przecież strongman, który waży ponad 130 kg, powinien pociągnąć mocniej…
» Nigdy dotychczas nie ciągnąłem ciężarówki. To był mój pierwszy raz i przyznaję, że miałem tremę. Myślę, że na następnych zawodach pójdzie mi lepiej. Pocieszam się, że w innych konkurencjach wypadłem lepiej.
Dziękuję za rozmowę.