Polacy drugiej dekady XXI w. żyją we względnym poczuciu bezpieczeństwa. Czy jednak to bezpieczeństwo jest nam dane na zawsze? Nic bardziej mylnego – przekonują preppersi, czyli ludzie, którzy starają się przygotować siebie i swoje rodziny na wszelkie przeciwności losu. Bo wystarczy kilka dni, a nasza rzeczywistość może odmienić się o 180 stopni.

Co kilka lat Europejska Fundacja na rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy Euro-fund pyta mieszkańców Unii Europejskiej o opinie na temat ich jakości życia. Badanie to ma charakter niezwykle szczegółowy, pytań jest masa, ale wniosek można wyciągnąć generalny – im bogatsze społeczeństwo, tym odczucia związane z jakością życia są bardziej pozytywne. W 2012 r. (nowe badania Eurofound zakończył w marcu tego roku, wyniki poznamy za jakiś czas) zadowolenie z poziomu życia wyrażali najchętniej mieszkańcy Danii, Niemiec i Austrii. Stawkę zamykali Bułgarzy, Polacy lokowali się mniej więcej w jej połowie. Za najszczęśliwszych uważali się Islandczycy, Duńczycy i Finowie. Podobne wyniki przyniosły pytania o poziom zaufania do policji oraz do systemu prawnego, co bezsprzecznie wiąże się z poczuciem bezpieczeństwa obywateli. TU na pewno bardzo wiele zmieniło się od 2012 r. w Polsce i zapewne nowe badania Eurofundu tę tendencję pokażą. Z roku na rok Polacy czują się w swoim kraju coraz pewniej i bezpieczniej. Badania CBOS wskazują, że o ile na początku XXI w. zaledwie 18 proc. miało poczucie, że żyje w bezpiecznym kraju, to w tym roku twierdzi tak aż 89 proc. osób.

Psycholog
Psycholog

ZDROWE WARIACTWO

To z pewnością bardzo dużo, ale powstaje pytanie, skąd się takie wyniki biorą? Z pewnością wpływa na to fakt, że żyjemy – rzecz w polskiej historii niezmiernie rzadka – w spokojnych czasach. Owszem, tuż za miedzą mamy Rosję i problemy na Ukrainie, ale poczucie bezpośredniego zagrożenia jest nam dzisiaj obce. Również gospodarka ma się nieźle, a do tego wszystkiego wykrywalność przestępstw jest coraz większa, zaś same przestępstwa coraz rzadsze (według danych policji ich liczba spada o około 9 proc. rocznie).

Są jednak tacy, którzy uważają, że wszystkie powyższe wskaźniki nie są wiele warte, bo mówią jedynie o samopoczuciu obywateli wtedy, kiedy nic się nie dzieje i panuje święty spokój. Mowa o preppersach – ludziach, którzy starają się przygotować siebie i swoje rodziny na wszelkie kryzysowe sytuacje. Ich zdaniem, bez odpowiednich przygotowań nie ma mowy o prawdziwym poczuciu bezpieczeństwa. O preppersach zrobiło się w Polsce głośno przed kilku laty przy okazji wydarzeń na Ukrainie. Pojawiły się publikacje prasowe i internetowe, programy telewizyjne. Ale i tak większość społeczeństwa postrzega ich w kategorii pewnej ciekawostki jako nieszkodliwych wariatów, którzy ganiają w moro po lesie, budują schrony w ogródku i magazynują w piwnicach puszki z fasolą. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Preppersem może być każdy, niezależnie od tego, czy mieszka w domu pod lasem, czy w dwudziestopiętrowym wieżowcu. A sam preppering z wariactwem nie ma nic wspólnego. Przeciwnie, to mocno poukładana i logiczna metoda budowy własnego systemu bezpieczeństwa.

 

Komentarze
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Świat wiedzy

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Bezpieczeństwo i szkolenia operatorów w kontekście wypożyczania ciężkiego sprzętu budowlanego.

Wypożyczanie ciężkiego sprzętu budowlanego stało się standardową praktyką w branży, umożli…